Stawianie własnych granic można zdefiniować, jako ustalanie z otoczeniem (ale również z samym sobą) tego, z czym czujemy się komfortowo, a z czym nie. Pozwala nam ono na unikanie sytuacji, które wywołują w nas negatywne emocje i są odbierane jako obciążające. Wydaje się, że samo poznanie swoich własnych granic jest jedynie pierwszym krokiem w ich stawaniu. Prawdziwym wyzwaniem staje się to, żeby konsekwentnie tak wyznaczonych granic przestrzegać.
Dbanie o własne samopoczucie i zdrowie psychiczne jest niezwykle istotne. Kojarzy się nam ono zazwyczaj z wykorzystywaniem swojego czasu wolnego do oddawania się przyjemnościom, różnie rozumianym. Może to być spotkanie z innymi osobami lub chwila samotności, np. oddawanie się ostatnio opisanemu przez nas treningowi uważności. Dzisiaj chcemy jednak zaznaczyć, że dbanie o siebie odbywa się nie tylko w czasie wolnym, ale również poza nim. Przykładem tego jest stawianie granic.
Oczekiwanie tego, że nasze własne granice powinny być szanowane ze strony innych osób (ale również przez nas samych), jest tak samo ważne, jak to, żeby szanować granice innych. Wydaje się, że jest to stwierdzenie oczywiste, jednak doświadczenie podpowiada nam, że pomimo tego często nie jest stosowane w życiu codziennym. W tym miejscu warto zadać sobie pytanie – czym tak właściwie jest przekraczanie własnych granic?
Myślę, że każdy z nas jest w stanie przypomnieć sobie przynajmniej jedną sytuację, w której na czyjąś prośbę zrobił coś, na co zupełnie nie miał ochoty, jednak nie potrafił odmówić. Taki scenariusz może się zadziać w pracy, w domu rodzinnym czy też podczas rozmowy ze znajomymi. Sama prośba również dotyczyć może różnych obszarów, np. spotkania, pożyczki pieniędzy czy wykonania jakiegoś zadania. Wydawać się może, że to naturalne, iż nie zawsze robimy tylko i wyłącznie to, na co mamy ochotę. Ważne jest jednak uwzględnienie tego, dlaczego daną czynność wykonujemy oraz proporcji czynności niechcianych do tych sprawiających nam przyjemność i satysfakcję.
Innym przykładem postawienia granicy, może być wymaganie szacunku od innych osób względem siebie samego. Znów może się to wydawać oczywiste, że szanować należy każdego – ale czy faktycznie tak jest? Oznaką braku poszanowania drugiej osoby może być przykładowo komentarz „z dobrego serca”, który przy każdym spotkaniu pojawia się w kontekście wagi danej osoby – czy ktoś przytył, czy ktoś schudł, czy może powinien, a tego nie zrobił. Możemy znacząco nie życzyć sobie tego typu uwag i oczekiwać, że osoby, które pojawiają się w naszym życiu dostosują się do naszej prośby.
Poza ustaleniem pewnych granic w zakresie preferowanego sposobu zwracania się czy pomijania pewnych komentarzy, mogą się one również pojawić w zakresie naszej fizyczności. Często naturalnym wydaje się, że członkowie naszej rodziny przy różnych okazjach przytulają nas czy też chcą dać nam „buziaka w policzek”. Jest to jak najbardziej w porządku, o ile wszystkie osoby w tej interakcji czują się komfortowo. Nie jest tak, że naszym obowiązkiem jest całowanie ciotki na przywitanie, czy też przytulenie każdej osoby na rodzinnym spotkaniu. Możemy w sposób jasny zakomunikować, że nie życzymy sobie takich form ekspresji emocji i wolimy zachować pewien dystans fizyczny. Zasada ta wychodzi oczywiście również poza rodzinę i może dotyczyć każdej napotkanej osoby.
Podsumowując, uważamy, że nikt nie powinien robić niczego wbrew temu, z czym czuje się komfortowo. Czasem może zdarzyć się, że w odpowiedzi usłyszmy od kogoś, że „przecież tak wypada”, jednak nie powinno być to dla nas wyznacznikiem tego, co zdecydujemy się robić, a co nie. Jeżeli regularnie pozwolimy sobie na przekraczanie własnych granic, to niestety z dużym prawdopodobieństwem odbije się to na naszym zdrowiu psychicznym. Może się wydawać, że to przecież „jedna przysługa”, ale jeśli ta „jedna przysługa” powtarza się w różnej formie i dla różnych osób co tydzień, to przestaje już być wyjątkiem, a staje się naszą codziennością. Zachęcamy Was bardzo mocno do wyznaczania i szanowania własnych granic oraz życia w zgodzie z samym sobą.